Smith & Wesson SW22 VICTORY

07-05-2018

Praktycznie do 2015 roku Smith & Wesson miał w swojej ofercie całkiem sporo ciekawych propozycji pistoletów w kalibrze .22 LR. Miały one różne przeznaczenie – od małych, przystosowanych do tłumika, o charakterze zdecydowanie użytkowym, do tarczowych. Cieszyły się dużą popularnością na rynku amerykańskim.

 

 

Jednak, wbrew pozorom, zaprojektowanie i seryjna produkcja pistoletu .22 zbliżonego funkcjonalnie i użytkowo do broni większego kalibru – nie jest łatwe. Proces powstawania broni zaczyna się od amunicji ze względu na energię (w dużym uproszczeniu), którą mamy do zagospodarowania, lub jak w przypadku .22, której jest bardzo mało. Musi ona wystarczyć na w miarę celne przepchnięcie pocisku przez lufę, utrzymanie cienkościennej łuski w komorze do momentu spadku ciśnienia (masa zamka swobodnego) i niezawodne przeładowanie. Na rynku pojawiają się różne rozwiązania i często okazują się bezsensowne, o czym doskonale wiemy. S&W robił to całkiem nieźle, ale koszty produkcji w stosunku do satysfakcji klienta zaczynały budzić wątpliwości...

 

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do czego jest przeznaczony pistolet .22 LR?

Po pierwsze, jest przeznaczony do wyczynu. W tym przypadku mamy do czynienia z maszynkami kiepsko przypominającymi pistolet i służącymi do robienia wyniku na tarczy. Wyczyn należy szanować, ale jest to specyficzne zajęcie...

Po drugie, mały kaliber przypominający broń normalnego kalibru może służyć do relatywnie taniego treningu odtwarzającego w miarę normalne użycie broni bojowej. Dodatkowo zaspokaja ambicje posiadacza typu „mam glocka... prawie”.

Po trzecie, może być bronią użytkową: do sportu (z wyłączeniem olimpiady), do rekreacji, do polowania na drobiazgi (tam, gdzie to wolno robić) i do bezstresowej nauki podstaw posługiwania się bronią (mały hałas, lekki odrzut, mniejsze wymagania obiektu strzelnicy).

W 2014 roku Smith & Wesson wprowadził na rynek Model 22A nawiązujący do High Standard, Mitchell Arms, Browning Buck Mark i Ruger Mark 2. Jego bezpośrednim następcą jest Victory. Broń wizualnie podobna, lecz zasadniczo zmieniona konstrukcyjnie. Postanowiono, doceniając prostotę technologiczną Rugera, zaczerpnąć z niego i udoskonalić rozwiązanie komory zamkowej i zamka.

 

Victory składa się z czterech zasadniczych części: szkieletu, długiej grubościennej wymiennej lufy, blaszanej komory zamkowej i zamka. Wszystko precyzyjnie wykonane ze stali nierdzewnej. Chwyt jest częścią szkieletu uzupełnioną tworzywem i okładkami w celu zmniejszenia masy przy zachowaniu sztywności. Współcześnie i odmiennie niż w rugerze, w którym zastosowano rewolucyjne rozwiązanie z lat czterdziestych XX wieku (MP 40) – tłoczenie blachy i łączenie połówek. Komora zamkowa ma przekrój kwadratowy, dzięki czemu umożliwia bezproblemowy montaż szyny, dowolnych przyrządów celowniczych czy optyki. Powierzchnie są wykończone tak dobrze, że pomimo zastosowania różnych technologii broń sprawia monolityczne wrażenie.

Rozkładanie Victory do czyszczenia jest proste, ale zupełnie inne niż w podobnych pistoletach. Zrezygnowano z zatrzasku pod lufą i nie zdecydowano się na dobre ale bardzo skomplikowane rozwiązanie rugerowskie. Zastosowano śrubę dokładnie pozycjonującą komorę zamkową z lufą w szkielecie. Druga śruba służy do demontażu i ewentualnej wymiany lufy. W komorze zamkowej porusza się zamek swobodny z lekką sprężyną powrotną – to wszystko. Interesujący jest całkiem spory zderzak-amortyzator zamontowany w szkielecie i wyłapujący zamek – wycisza pracę mechaniki i łagodzi nieznaczny (masa lufy) podrzut. Jest również ogranicznikiem ruchu zamka w odrzucie, co stanowi podstawowe kryterium bezpieczeństwa.

Całość jest prosta, bardzo precyzyjna i niezawodna nawet na standardowej amunicji. Język spustowy jest regulowany (ogranicznik), pracuje krótko z dość dużym punktowym oporem. Chwyt jest głęboki, stosunkowo mały, owalny w przekroju, dostosowany w ten sposób również do niewielkich dłoni. Manipulatory są dobrze rozmieszczone i nie sprawiają kłopotów. W pudełku dostajemy dodatkowo szynę picatinny jako opcjonalne zastąpienie całkiem dobrych, światłowodowych i regulowanych (szczerbinka) przyrządów celowniczych.

Victory jest solidnym pistoletem do używania, chociaż nie jest to pistolet EDC. Od czasów premiery w 2016 roku cieszy się uznaniem i jest jedyną propozycją S&W skierowaną do szerokiej grupy odbiorców, ponieważ Model 41, pomimo tradycyjnych rozwiązań konstrukcyjnych, ma ambicje wyczynowe i zupełnie inną cenę. Wymienność lufy (nawet z opcją dostosowaną do tłumika – bardzo skuteczne wytłumienie amunicji subsonic) i łatwy montaż dowolnej optyki otwierają ciekawe możliwości użytkowe w kalibrze .22. Za akceptowalną cenę dostajemy broń z grupy, w której oferta producentów jest bardzo ograniczona i czasami jeszcze bardziej wątpliwa. W tzw. grupie powszechnej jesteśmy w stanie zrobić z Victory bardzo dobry wynik.

MJM